Literackie Kostki – bo tak zwykło mówić się na gdyńskie statuetki – podczas uroczystej gali w gdyńskim Muzeum Emigracji wręczył prezydent miasta, Wojciech Szczurek. Towarzyszyli mu członkowie Kapituły Nagrody, którzy, zgodnie z tradycją, wygłosili barwne laudacje na cześć nominowanych i zwycięzców. Laureaci, oprócz wspomnianych statuetek, otrzymali nagrody finansowe w wysokości 50 tys. zł.
Przyznając nagrodę w kategorii esej Agnieszce Gajewskiej za pozycję Stanisław Lem. Wypędzony z wysokiego zamku. Biografia, członek Kapituły, Adam Lipszyc, mówił: To książka, w której z uwagą nasłuchuje się rozmaitych tonów i głosów, by starannie przełożyć je na jedną opowieść. Mówi się w niej dużo o wojennej przemocy i o echach tej niszczycielskiej potęgi w jednostkowym życiu. Mówi się o nadziei, strachu i zwątpieniu, o radości i bezradności, o próbie ucieczki i o niemożności ucieczki. Z arcywyczuciem mówi się o poplecionych ze sobą losach kilku narodów, o wygnaniu i o milczeniu (…). Stylem swadnym acz niespiesznym (…) opowiada się tu mądrze i świeżo o – do licha, naprawdę! – opowiada się tu o najnowszych dziejach naszego kraju i jego kultury!
Drugą wręczoną tego wieczoru nagrodą było wyróżnienie za poezję. Powędrowało ono do przedstawicielki młodego pokolenia poetów, Justyny Kulikowskiej, za tom gift. z Podlasia. Jerzy Jarniewicz, który przewodzi gdyńskiej Kapitule, podsumował ten wybór słowami: Nagrodziliśmy wiersze, które niczego nie chcą udowadniać, nie liczą na wygraną, może wręcz na nic nie liczą: ale, w imię doświadczanej tu i teraz prawdy, przestawiają współrzędne znanego nam świata, nie boją się spotwarzać świętych instytucji. Wytrącając nas z niejednej sfery komfortu.
To już druga, po zeszłorocznej, nominacja Kulikowskiej do gdyńskiej Nagrody, tym razem zwieńczona wygraną.
W kategorii prozatorskiej Kapituła postawiła na brawurową na poziomie języka opowieść Krzysztofa Bartnickiego Myśliwice, Myśliwice. Jurorka Dorota Kozicka tak podsumowała ten wybór: Tu myśliwickie kumy gadają o tym co było i jest. Choć to raczej język gada – bo język jest tutaj nieustannie nicowany i wystawiany na pokaz, a wydobywane z nieprzebranych kopalni mowy słowa, zwroty, wyrażenia, przyśpiewki, nazwiska budują narrację, w której przewijają się losy miejsca, osób, rodzin, pokoleń. A z tego przewijania przebija pytanie o sens.
Ostatnia z gdyńskich kategorii nagradza pracę i kunszt translatorski, a jej tegorocznym zwycięzcą jest (nominowany już wcześniej do GDYNI) Maciej Świerkocki. Nagrodę otrzymał za drugi w historii, polski przekład Ulissesa Jamesa Joyce’a, który Tomasz Swoboda, członek Kapituły podsumował tymi słowami: Rzadko kiedy, czytając tłumaczoną książkę, odnosimy tak silne wrażenie, że niemal każde słowo jest znaleziskiem, że takich zdań jeszcześmy nie czytali, zaś język, choć polski, to raczej nieskończona wielość języków. A historia, chociaż ją znaliśmy ze szkoły i kursów przygotowawczych do matury, objawia nam nowe sensy (…).
Do tegorocznej edycji Nagrody zgłoszona została rekordowa liczba 586 pozycji.